sobota, 28 lipca 2007

Karta kredytowa to za mało?

W jednym z moich poprzednich postów pisałem, że przy dokonywaniu zakupów czy różnego rodzaju płatnościach preferujemy gotówkę a kart płatniczych, nie mówiąc już o kartach kredytowych nie uważamy za wygodny środek płatniczy. Nawet coraz bardziej agresywne promocje banków, wciskających niemal na siłę swoje karty wszystkim klientom na prawo i lewo, nie są w stanie przekonać rodaków o niewątpliwych zaletach kart płatniczych.

W zasadzie wcale mnie to nie dziwi, w naszym kraju wciąż jeszcze zbyt mało jest punktów handlowych akceptujących "plastikowe pieniądze". Na początku lipca miałem niewątpliwą przyjemność wypoczywać we flagowym niemal polskim nadmorskim kurorcie - w Łebie. Nie jest to maleńkie miasteczko przytulone do morza i wykorzystujące swoje pięć minut podczas dwóch miesięcy wakacji. Na hasło "Łeba" Google wyświetla ponad 3 miliony stron. A w trakcie dwóch tygodni (deszczowych niestety, brr) kartę miałem okazję wyciągnąć tylko wypłacając gotówkę z bankomatu, no i jeszcze w aptece, apteki to jedyne miejsca gdzie można w ciemno niemal być pewnym, że akceptują karty.

Apteki i stacje benzynowe, te drugie chyba są nawet jeszcze pewniejsze pod tym względem. Ale czy na pewno?

Otóż nie zawsze. Kilka dni temu, podjechałem na stację - w stolicy, dużą, należącą do jednego z czołowych graczy na rynku. Zatankowałem do pełna, za jakieś 200 zł i gdy spokojnie udałem się do kas. Tam już było nerwowo:
- Kaśka, udało Ci się? - wrzasnął pan sprzedawca po kolejnej nieudane próbie autoryzacji mojej karty - szybko, trzeba napisać kartkę, że mamy awarię i przyjmujemy tylko gotówkę.
Oczywiście takie awarie się zdarzają, to jest nie do przewidzenia. Ale co powinien zrobić klient, będąc w takiej sytuacji jak moja? Godziny były bardzo późno wieczorne, ja nie miałem wystarczającej ilości gotówki, w zasadzie nie miałem wcale, paliwo już zatankowane. Sytuacja patowa.

Ciekawe, jak byście wybrnęli z takiej sytuacji?

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

A jak Ty wybrnąłeś? Ja bym zostawiła dowód i przyszła z pieniędzmi następnego dnia.

Unknown pisze...

Podobnie, tylko nie dowód a komórkę, a następnego dnia terminale już działały i mogłem zapłacić kartą.
Dowodu lepiej nie zostawiać nikomu - mając Twój dowód może sporo namieszać w Twoim życiu.

lavinka pisze...

A no tak... ktoś może wziąc kredyt... ale komórki bym nie dała... to priorytetowy gadżet w moim życiu zawodowym ;)
Co za szczęście,że nie mam samochodu :)

Unknown pisze...

Dla mnie też jest priorytetowy, do tego stopnia że mam dwie ;)
Najśmieszniejsze (nie dla mnie) jest to, że głównie dlatego podjechałem późną nocą na stację, żeby uniknąć tankowania rano. No i tak właśnie uniknąłem ;)
Niby nic wielkiego się nie stało, ale jakiś niesmak pozostał.

Anonimowy pisze...

Mieszkając w UK przyzwyczaiłem się do bezpłatnych kart kredytowych i akceptowania ich nawet w budce z lodami. W Polsce nieraz mam problem, gdyż... nie mam w zwyczaju nosić przy sobie wystarczająco kasy.
A co bym zrobił gdyby terminal się popsuł? Jako klient nie przejmowałbym się tym - dałbym mój adres, zostawił pokwitowanie (tzn. oświadczenie) i wrócił następnego dnia. Żadnej rzeczy osobistej nigdy bym nie zostawił.

Unknown pisze...

Może w cywilizowanych krajach tak by było. U nas niestety jeszcze dżungla pod tym względem. Gdyby nie była to późna noc, to też bym nie oddał telefonu i poczekał na ich pomysły. Ale widziałem autentyczne przerażenie w oczach młodego zresztą chłopaka - sprzedawcy. On naprawdę nie wiedział jak z tego wybrnąć, coś wspominał o policji.
Śmieszne, ale prawdziwe. W sumie to się mu nie dziwię, zapewne gdybym nie zapłacił to on musiałby ze swojej pensji to oddać.

echo90 pisze...

Czy u nas zjesz loda płacąc kartą? Banki musiałyby bardziej urealnić opłaty za transakcję. Od lat czekam by mieć u siebie możliwość płacenia kartą, ale... Gdy jednak mam zapłacić za to, że klient płaci kartą około dwóch złotych polskich, chęć mi mija. Porównaj sobie z ceną gałki loda.

Unknown pisze...

Zgadza się, banki (a właściwie agenci rozliczeniowi) prowadzą politykę opłat wręcz na granicy zdzierstwa, dlatego rozumiem że nie wszędzie mogę zapłacić.

Ale skoro już jest taka możliwość i chwalą się nią i nawet oferują rabat, to oczekuję, że będę mógł zapłacić plastikiem.