sobota, 23 czerwca 2007

Blogger po polsku

Wszyscy o tym piszą. Oczywiście przesadzam, ale na kilku przynajmniej blogach tudzież innych serwisach informacyjnych, oczywiście tych w naszym pięknym języku, można znaleźć informację o uruchomieniu przez Google polskiej wersji Bloggera. No to skoro Google może po polsku, to po prostu nie wypada nie odpowiedzieć na zachętę i nie pisać.

To już kolejne moje podejście do blogowania. Poprzednie kończyły się na jednym, góra dwu postach - to przez moją niecierpliwość, wszystko chciałbym od razu albo wcale. Pomysłów mam mnóstwo, zaczynam kilka(naście) rzeczy na raz i niestety bardzo często porzucam w początkowym stadium. Choć rodzinę mam już ładnych parę lat i o ile wiem, to nie zamierzam ich porzucić ;)

Co tu będzie to się okaże (taaa, zawsze tak piszę :)) - tak sobie skromnie planuję jakieś ciekawe obserwacje około internetowo/komputerowe, tudzież bankowo/finansowe (bo takie mam służbowo-prywatne zainteresowania i takąż pracę).

Acha, to tego, witam na moim blogu i sam jestem ciekaw jak długo się nim będę interesował ;)

A to mój Technorati Profile.

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dzięki za odwiedziny na moim blogu (Ach ten MyBlogLog).
I życzę Ci więcej wytrwałości.
Kiedyś sam miałem problem z porzucaniem rozpoczętych przedsięwzięć. Teraz staram się to przezwyciężać właśnie dzięki blogowaniu.
Pozdrawiam :D

TP pisze...

Najważniejsze są pierwsze trzy miesiące: jak w tym czasie napiszesz ze 30 notek, to potem ciężko będzie tak po prostu porzucić bloga. :)

Pozdrawiam i życzę wytrwałości.

Blogger rządzi. :)

Unknown pisze...

Dzięki za dobre słowa :)
Myślę że właśnie tego (czyli jakiegoś widocznego odzewu na moje działanie) potrzeba, żeby się chciało, bardziej niż się nie chce :)
U mnie najważniejszy jest pierwszy tydzień. Bo rzecz nie w porzucaniu czegoś co się ładnie rozwija, tylko braku cierpliwości by czekać aż się zacznie rozwijać :)

martuuha pisze...

:))
MBL wita :)
a moze nie warto mieszac pracowych zainteresowan z prywatnymi?;) milego pisania :D

Unknown pisze...

Dziękuję :)
Ale kiedy te prywatne z zawodowymi się poniekąd (nie całkowicie, a szkoda) pokrywają ;)

Na razie się urządzam :)

martuuha pisze...

a chciałbys zeby całkowicie?
to tak jakby byc 24h/d w pracy.
ja bym nie chciała :D
musze miec czasoprzestrzen odpoczynku zapewnioną :)

fihanna pisze...

vidzialam cie w mojej stronie.jezyk moj madrelingua.czesc!-hanna

Unknown pisze...

@marta: a może wręcz przeciwnie, jak non stop zajmować się czymś przyjemnym? Nieważne że momentami za pieniądze ;)

Anonimowy pisze...

hi...just blog walking...actually i dont understand ur language....hehe